Изображения страниц
PDF
EPUB

mogiły, zabytki wojny jakiejś i rzezį, rzezį, skupione koło osad po kilka i kilkanaście. Miejscowe podania, nic o nich stanowczego nie mówią, wiek ich jednak pokazują jawnie porosłe na nich ogromne już sosny. Koło samych Cepcewicz a wjazdu od strony Bereźnicy jest gromada takich kurhanów, wśród której wywrócony krzyż leży, a dalej jadąc spotyka się ich, rozsypanych mnóstwo,

Mimo sprzecznych podań o Szwedach i Tatarach, zdaje się być niewątpliwém, że, to są zabytki rzezi kozackich za Jana Kazimierza. Wiemy że w jedném zawieszeniu broni kozacy po Horyń rzekę obowiązani byli trzymać się spokojnie; to więc być muszą mogiły z rzezi pierwszych po przejściu nieprzyjacielskiém Horynią. Wszystkie kurhany w tej części kraju do téj epoki zdaje się, odnieść należy. Wróżnych stronach Polesia wołyńskiego z tejże epoki znajdują się mogiły niedaleko osad, zamczysk i horodyszcz starych. Inne, po których rozkopywaniu nic się nie pokazało, mogą być kopcami, któremį Tatarzy pędząc w głąb kraju zagony, znaczyli drogę którą szli, aby nazad, splądrowawszy kraj, po nich z łupami na stepy trafili. Gdzie ich jest kilka lub więcej, kurhany tutejsze są zabytkiem wojny a może śladem dawnego smętarza, pojedyńcze zaś po lasach, jeśli się jakiém podaniem miejscowém

nie tłumaczą i nazwisk osobnych nie mają, mogą być wspomnionemi kopcami drożnemi Tatarów. W ogólności Polesie wołyńskie nosi w gruzach zamczysk starych, w mogiłach i wałach, ślady wielu wojen i klęsk przeszłych, które przeżyło. Na wielkiej liczbie trafiających się Horodyszcz często, bardzo od terazniejszych siedzib oddalonych, odkopują kamienne siekierki i inne pamiątki.

Jadąc dalej brzegami Horynia, który się często z głębokich parowów okazuje i chowa, najeżdzamy na uroczysko zwane Skoczyszczem. Prześliczne miejsce do malowania, do dumania. Horyń sciśniony płynie w dole, a nad nim wiszą poplecione drzewa sosny, dęby, brzozy i gęsta leszczyna; wody jego otaczają do koła wyspę zieloną w dole, u stóp patrzące go położoną, dębami staremi okrytą, na któréj jeśli się jeszcze bydło pasie-prawdziwa sielanka! Na dobitkę wiąże się jeszcze z tém miejscem podanie, jedno z tych jakie tylko na Wołyniu lud umie tworzyć i opowiadać wśród długich wieczorów zimowych.

Kozak który mnie wiózł wielkim galopem, kiedym go naumyślnie o to miejsce spytał, kiwnął głową i z poetyczną prostotą właściwą Ukraińcom (był bowiem z Ukrainy rodem) zaczął mi opowiadać.

-O Panie, mówił mi swoim językiem, alboż nie wiecie czemu się to Skoczyszczem nazywa? - Nie wiem.

-Ja wam powiem. Straszna tu się dawniej rzecz stała. Bo była jedna dziewczyna bardzo piękna (harna) a dwóch parobków w niej się kochało; i chodzili za nią i dawali jéj dary i posyłali do niej w swaty. Ale jéj czy zły duch serce zaklął, czy złe oczy zamówiły, nie mogła kochać żadnego a obu obronić się nie mogła. Rodzice codzień mówili trzeba pójść za mąż. Jéj się nie chciało. Bo w chacie ciężkie życie mołodycy, pańszczyzna, dom, a jak Bóg da dzieci, to nie ma czasu i głowy przyłożyć. Jeszcze to kiedy dusza do duszy przystanie, a ludzie się pokochają, mogą znieść takie życie; a ta dziewczyna nie kochała z nich żadnego i nikogo jeszcze. Oddalała więc ich różnemi sposoby, to aż skończy krośna, to jak pas wytcze, to jak siostra dorośnie; aż się w końcu przebrało wszystkiego i rodzice naglili — trzeba było kończyć z niemi. Wzięła się więc biédna na zły sposób. I jak szli z praźniku koło tego miejsca, gdzie rzeka między parowami jak widzicie płynie szeroko na staje; - powiedziała im pół żartem, pół doprawdy:- Który z was rzekę przeskoczy, za tego pójdę. Bo myślała może, że oni ją porzucą gdy im tak powie. Ale oni szli do cerkwi i wzięli błogosławieństwo

nic nie mówiąc od popa, i całowali krzyż i ewangelią, a potém szli nad brzeg rzeki, a przeżegnawsży się skakali jeden po drugim, i oba po tonęli dla dziewczyny. Co zobaczywszy onasumienie ją ruszyło, i żał wziął za niémi.

Dwi duszy zhubita, nechaj i ja hynu! zawołała i trzecia skoczyła w Horyń, a odtąd to miejsce Skoczyszczem się zowie.

Już mnie konie daleko odniosły od Skoczyszcza, a jeszcze myślałem o tém osobliwszém podaniu, tak poetyczném, tak smutném, tak narodowém. Uważcie że dwaj parobcy szli do cerkwi przed fatalnym skokiem, że się żegnali i ufali w Bogu, że biédna dziewczyna nie zniosła ich śmierci i poszła za niémi. Cały poemat a przynajmniej piękny śpiew by uszyć można z tego podania;-lecz żeby był zupełnie pięknym, trzebaby go pisać językiem tutejszym, gminnym.

Podjechawszy dalej ukazał mi się krzyżyk nad drogą na mogile. A mogiła zarzucona była gałęźmi; poznałem że to było miejsce pogrzebu samobójcy, lub przypadkiem zabitego człowieka. Zwykle takich nagle zmarłych chowają na rozstajach lub przy drogach, a każdy przechodzień rzuca tu modlitwę za jego duszę i gałąź na grób. na grób. Ztąd formują się stosy gałęzi nad drogami, które są oznaką mogił nagle zmarłych ludzi. Krzyżyk któryśmy mijali nad samym

brzegiem Horynia postawiony był biédnemu flisakowi, który w rzece utonął, i tu został pochowany. Wieczny spoczynek biédnemu! Pewnie płynął najęty za pieniądze, które jego panu zapłacono za niego jak za konia najętego do pracy; a płynąc oglądał się na rodzinną chatę, na żonę, dzieci stojące u brzegu płynął posłuszny i utonął. A pan żałował pańszczyzny i chaty nie człowieka, schował pieniądze, wdowę puścił o żebranym chlebie.

Cóż to za poetyczny kraj! myślałem, jadąc daléj, ile tu myśli można po drodze zebrać — ile przedmiotów do dumania. Ruiny pałaców, mogiły, podania! obrazy tak piękne.

Im bliżej Horodźca tém weseléj było, bo lud zamożniejszy, lasy calsze i powietrze nawet milsze; a choć Horyń zdala na lewo się został, nie zal mi go było wcale, bo widziałem już przed sobą Horodeckie topole, bielejący pałac i zabudowania, długą wieś na prawo; powitałem krzyż znajomy nad drogą, znajome scieżki przechadzek, — tyle pamiątek drogich, choć nie historycznych.

[ocr errors]
« ПредыдущаяПродолжить »